środa, 21 października 2015

Fototapeta w pokoju dziecięcym

Część z Was pewnie dobrze wie, że przymierzam się do remontu w pokoju Mikołaja. Pisałam o tym TU, TUTAJ i jeszcze TU. Farba tablicowa, biało i żółto - to tak w skrócie. Ale wiecie co? Pomysł zaczyna mi się rozmywać, bo natrafiłam na przepiękne fototapety REDRO... i już sama nie wiem co mam robić. Tak mi się spodobały, że rozważam kompletną zmianę koncepcji na ścianach. Sami zresztą spójrzcie...

Jedna z moich faworytek, ośnieżone góry. Pasuje i do dziewczynki, i do chłopca.


Mocno się zastanawiam nad tą tapetą do pokoju Mikiego. Jak każdy chłopiec lubi pirackie klimaty... I do tego mogłabym kawałek jakiejś ściany jednak pomalować farbą tablicową. Co myślicie?


Ta też mi się podoba, ale nie tak bardzo jak piracka. 


Czyż ten zamek nie jest cudowny??? Chyba muszę zrobić także remont w pokoju Mai, już dawno nie malowane...


Poniżej moja faworytka do pokoju Mai. Widok jak z marzenia sennego...


Japonizujący, delikatny wzór. Cudo.


Tę widzę w pokoju nieco starszej dziewczynki.


No nie mogę, co jedna, to ładniejsza... Te liski też chętnie przytulę.


Ta moim zdaniem pasuje i do chłopca, i do dziewczynki, choć poniższa aranżacja przewiduje dziewczynkę. 


Neutralna. Śliczna.


Dla starszego chłopca, fana narciarstwa...


... a ta dla małej baleriny. 


Obie poniższe także rozważam w pokoju Mikołaja, ale wtedy z farby tablicowej nici... Przecież nie dam dwóch czarnych ścian w małym pokoju. Sama nie wiem, co robić.



Edukacyjnie. Też fajnie. 


Uniwersalne geometryczne zwierzęta. Oba mi się spodobały, lalalala....



To, co tu pokazuję, to zaledwie ułamek tapet/naklejek proponowanych przez REDRO. Jest ich całe mnóstwo! Na szczęście są pogrupowane według przeznaczenia, można tez szukać według słów-kluczy. 

Przyznam się szczerze, że kiedyś na hasło fiototapeta dostawałam gęsiej skórki. To było SAMO ZUO! Ale teraz zmieniam zdanie. Dzisiejsze nie mają wiele wspólnego z lanszaftami z PRL-u. Oczywiście jak się człowiek uprze, to i jelenia na rykowisku znajdzie, klient nasz pan... Ale można znaleźć mnóstwo przepięknych wzorów, nie tylko do pokoju dziecięcego. Myślę, że to może być megaspektakularny efekt niezbyt dużym kosztem. 

A jeśli chodzi o dzieci, to pozwolę sobie dokonać wyboru za nich, póki jeszcze mogę. Dam im wybór, a jakże, na zasadzie "Chcesz ciasteczko czy jogurcik?", czyli mocno zawężając repertuar :) Ale tak, żeby myśleli,  że sami  go dokonali, a jakże! Co ważne, wyczytałam, że tapety REDRO drukowane są na ekologicznych i nietoksycznych materiałach, przy użyciu bezwonnego druku lateksowego, zachowując świetną jakość druku i trwałość. Będzie można dziecko przeprowadzić szybko do pokoju po zmianach. Ja ostatnio mam mega wyczulony nos na wszelkie smrody... Więc mam nadzieję, że będą mi oszczędzone. Jeszcze nie wiem, na jakim podkładzie będzie tapeta Mikołaja - do wyboru są lateksowy, winylowy i samoprzylepny. Może ktoś ma jakieś doświadczenie z fototapetami i się nim podzieli w komentarzu? Bardzo chętnie się dowiem!!! Ale co ja tu dzielę skórę na niedźwiedziu - nie mogę się zdecydować na wzór, a już myślę o materiale :)

I bądź tu człowieku mądry... 

Magda

PS. Dziękuję za wizytę i ślę serdeczne uściski dla nowych "podglądaczy"! 

Post powstał we współpracy z firmą Redro, za zgodą której zamieściłam wszystkie powyższe zdjęcia.  

środa, 14 października 2015

Wnętrze z ekranu: SMERFY

Jak większość pasjonatów wnętrz, podczas oglądania filmów równie dużo uwagi poświęcam akcji, co tłu. A jak film jest kiepski, to nawet więcej :) W czasie projekcji potrafię robić komentarze nie na miejscu, typu "ale fajne kafelki" za facetem biegającym z giwerą, albo "piękny dywan", na którym całuje się dwójka głównych bohaterów. Też tak macie? :) Hitami są oczywiście przepiękny nadmorski dom w cudownym filmie "Lepiej późno niż później" (chyba nie ma nikogo, kto by nie widział tego filmu???) czy angielska chatka Puchatka i kalifornijski dom "na bogato" w przeuroczym filmie "Wakacje" z Cameron Diaz i Kate Winslet. Oba serdecznie zresztą polecam, i dla akcji, i dla scenografii. Inny klasyk to wspaniałe wnętrza w serialu "Przyjaciele", który uwielbiam.

Zainspirowana fantastycznymi wpisami z blogów Learning from Hollywood oraz Architekt na szpilkach postanowiłam przedstawić Wam wnętrze, które ostatnio przykuło moją uwagę. Rodzice dzieci w wieku przedszkolnym mogli się z nim spotkać. Chodzi mianowicie o SMERFY! A konkretnie o słodkie mieszkanko pary głównych (ludzkich) bohaterów, czyli Patricka i Grace Winslowów. Mieści się w Nowym Jorku, a konkretnie w East Village, w domu z cegły, z typowymi schodami pożarowymi na zewnątrz. Jest urocze, przytulne, bezpretensjonalne i zupełnie... nieskandynawskie! Tak jakoś mi się pomyślało, że tak naprawdę jest totalnym zaprzeczeniem wszechobecnych białych, surowych klimatów z jasnym drewnem z czarnymi akcentami (które zresztą bardzo lubię!). Jest ciepłe, ciemne i bardzo amerykańskie!

A co właściwie sprawia, że jest takie amerykańskie? Moim zdaniem składa się na to kilka czynników. Poza elementami niezależnymi od lokatorów, jak np. okna otwierane do góry, a nie na bok, czy schody pożarowe, są to przede wszystkim piękne drewno w ciepłych odcieniach i ściany malowane na ciemne, nieoczywiste kolory. Zdjęcie poniżej doskonale to ilustruje. Mamy drewnianą podłogę, drewnianą komódkę pod oknem, drewniane fotel, biureczko i krzesło, każde zresztą w innym odcieniu i stylu. Ściany pomalowano na kolor... musztardy miodowej? Do tego pomarańczowe (czerwone?) zasłony, cudny dywan w paseczki, także w ciepłych odcieniach. Zwróćcie uwagę, jak pięknie wybija się na tym tle jasna kanapa.


Inne ujęcie salonu. I kolejny element typowy dla amerykańskich wnętrz - dużo lamp, w tym stojących  (z ceramiczną lub metalową podstawą, często dość solidną). Inny element - dużo stolików, często pod lampę właśnie. Tylko na tym zdjęciu naliczyłam ich cztery, a nawet pięć, jeśli liczyć stołek pod oknem po prawej stronie, każdy z innej parafii, ale świetnie razem wyglądają. To zdjęcie jest nieco chłodniejsze niż to pierwsze, i muszę przyznać, że dużo bardziej mi się podoba w tym wydaniu. Dywan jest przepiękny! A i stolik przed kanapą bajerancki, mocno vintage, że się tak wyrażę.


Bardzo ważna rzecz - stolarka. Najlepiej biała, lub off-white, która się pięknie prezentuje na tle ciemnych ścian, z bardzo wysokimi (nierzadko i do 50 cm), profilowanymi listwami przypodłogowymi, często także przysufitowymi. Zwróćcie uwagę na to w amerykańskich filmach, to bardzo charakterystyczny element. Poniżej w tle widać duży otwór wejściowy do kuchni z białą framugą właśnie.


Sypialnia. Tu widać listwy przypodłogowe, o których piszę wyżej. Pękata lampa stojąca. Ściana w kolorze oliwki. Na ciemnych ścianach fantastycznie prezentują się obrazy czy grafiki z białym passepartout albo w białych ramach. 


Kuchnia. Często biała, ale niekoniecznie, z dużą liczbą otwartych szafek, lodówką wolnostojącą, najlepiej side-by-side i wyspą. Z podłogą w szachownicę i cegiełkami na ścianie. Wszystkie elementy odhaczone :) Tutaj bonusowo przepiękny stolik-blok rzeźniczy. Dużo się tu dzieje - otwarte szafki, mnóstwo rzeczy na blatach, ale nie ma wrażenia bałaganu.


Kawałek kuchni z innej perspektywy. W tle piękne cegły i wystawka skorup. 


Gabinet pana domu. Ciemne ściany, ciepłe drewno. 


W łazience nie mogło zabraknąć kafelków typu metro, w końcu jesteśmy w Nowym Jorku! Poza tym charakterystyczne kurki od kranu, moim zdaniem przepiękne. 


Podsumowując - jakie elementy sprawiają, że prezentowane mieszkanie jest urządzone w amerykańskim, a może i w nowojorskim stylu?

1. Dużo drewna w ciepłych odcieniach.
2. Ściany malowane na ciemne, złamane odcienie np. khaki, musztarda, oliwka.
3. Dużo źródeł światła, w tym lamp stojących, często z dużą, pękatą podstawą.
4. Dużo stolików, często pod lampę stojącą.
5. Łączenie mebli w różnych stylach.
6. Biała stolarka, wysokie, profilowane listwy przypodłogowe.
7. Obrazy/plakaty/grafiki z białym passpartout, pięknie wybijające się na tle ciemnych ścian.
8. W kuchni - otwarte szafki, koniecznie wyspa lub choć półwysep, duża, wolnostojąca lodówka.
9. W łazience - kafelki metro, wolnostojąca wanna.

I jak, przemawia do Was to wnętrze? Dobrze byście się w nim czuli? A może dodalibyście coś jeszcze do listy rzeczy, sprawiających, że mieszkanie jest takie amerykańskie?

Uściski!
Magda

wtorek, 6 października 2015

Katalog IKEA 2016

W końcu wpadł i w moje łapska i w końcu znalazłam czas, aby go przejrzeć, porobić notatki i się podzielić ze światem, co mnie najbardziej się spodobało w nowym katalogu IKEA 2016 (jakby to kogoś obchodziło, hehehe :) 

Po kolei - na pierwszy ogień idą metalowe regały HINDO. Ja w ogóle lubię metalowe meble, w umiarze ofkors, kiedyś chciałam kupić kultową już metalową szafkę PS, ale nie przypadła do gustu mężowi... Mnie się nadal podoba, może znajdę jeszcze na nią miejsce :)


Zachwyciła mnie poniższa kuchnia z frontami BODBYN, taki francuski szyk. Jeśli będę kiedyś komuś projektować kuchnię trochę glamour, to postaram się pamiętać to zdjęcie. Ja osobiście wolę prostsze rzeczy, ale ta naprawdę mnie urzekła.


A tu zwróciłam uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, na piękne meble do siedzenia z serii STOCKSUND,  z uroczymi toczonymi nóżkami i w pięknym odcieniu szarości. Po drugie, na zabudowanie drzwi regałami na książki. Można by nawet pójść na całość i pociągnąć je do sufitu, ale ten sposób też jest świetny, bo zyskuje się miejsce na galeryjkę, również na obrazy.


Nowość pod tytułem KRAGSTA także przykuła moją uwagę. To komplet dwóch białych stolików. Prześliczne.


Czy ja już mówiłam, że lubię metalowe meble? Chyba tak. Zatem nie mogłam przeoczyć przecudnej witrynki FABRIKOR, poniżej po prawej. No cacko po prostu....


Ponieważ jestem chomikiem z Szuflandii (ale tylko jeśli idzie o rzeczy do robótek ręcznych), spodobała mi się komoda ALEX, poniżej po lewej, x 3. Marzy mi się od dawna regał biblioteczny (tzw. katalogowy) albo apteczny, ale to też jest niezłe. A pośrodku znowu boska witrynka, o której piszę piętro wyżej.


Moje ukochane lampy HEKTAR. Choć nie mam jeszcze żadnej, to uważam, że są piękne. W dodatku na rynku trudniej znaleźć tańszą lampę w stylu industrialnym.


Od blisko roku mam melodię na żółty. Tutaj urzekły mnie krzesła JANINGE, proste w kształcie. Podoba mi się także nowy stół w propozycji Szweda- LISABO.


Szafka poniżej nie jest gotowym produktem. Wszystko jest zestawione z osobnych elementów. Osobno korpusy, fronty, gałki i nogi. Wyobrażacie sobie, jakie to daje możliwości??? Aż słabo mi się robi z wrażenia. A szafeczka lodzio-miodzio. Ja bym pewnie dała inne gałki, ale te też są fajne.


A to chyba zanabędę podczas kolejnej wizyty: talerze w pięknym kolorze i jeszcze piękniejszej cenie! Nasze są już mocno przetrzebione i wyszczerbione, więc czas na zmianę! I wymianę. 


Och... A oto Pan Fotel. Nic więcej dodać, nic ująć. Tak zwany uszak. Piękny. Tylko gdzie ja go wstawię. Może komuś do mieszkania?


I znowu ciekawa szafka. Jak widać mam słabość do kolorów morsko-zielono-niebiesko-pokrewnych. Od zawsze, przed wielką modą na miętę. 


I jeszcze parę drobiazgów, których kupno rozważam. Po pierwsze, świetne naczynka segregujące przestrzeń w szufladzie. Może to by pomogło ogarnąć chaos w szufladzie na wszystko? Choć mam prywatną teorię, że w każdym domu musi być szuflada na pierdoły, nad którą nikt nie ma kontroli i którą trzeba raz na rok przejrzeć, po czym połowę rzeczy wyrzucić. Też taką macie? 


Spodobały mi się też obłe deski do krojenia. Ponadto lustro ze zintegrowanym oświetleniem STORJORM, myślę powiesić je w sypialni. I na koniec metalowy wózek RASKOG (czy ja już mówiłam, że lubię metalowe meble???). No śliczniusi...

Coś z moich typów Wam też przypadło do gustu? Podzielcie się!
Magda

PS Wszystkie zdjęcia pochodzą z katalogu IKEA 2016.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...