sobota, 11 lutego 2012

Wycieczka do Alicante

Postanowiłam zreanimować mój blog. Choć już dawno nie zamieściłam żadnego posta, to zaglądam tu czasem i z wielkim zdziwieniem i przyjemnością zaobserwowałam, że przybyło nowych gości! Witam Was zatem wszystkich serdecznie:)
Jak zwykle o tej porze roku dostaję fisia. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale jest to stale występujące zjawisko u mnie, że w styczniu mam kryzys egzystencjalny, chcę coś zmienić w życiu, uciec na Karaiby, wyuczyć się nowego zawodu, i tym podobne fanaberie. Co skutecznie przechodzi z nadejściem cieplejszych dni... Dlatego dla ocieplenia klimatu postanowiłam przypomnieć sobie i podzielić się naszą tygodniową wycieczką do Alicante w Hiszpanii, która miała miejsce w maju ubiegłego roku, tj. 2011. Pojechaliśmy tam z dziewięciomiesięczną wtedy Mają. Spisała się na medal! Tata chodził z nią w chuście przez cały czas i spacerówka okazała się zupełnie zbędnym bagażem. Ani razu jej nie użyliśmy na spacerze!


Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że wcale nie było tam tak gorąco, jak się spodziewaliśmy. Z tego co pamiętam było +/- 25 stopni. Zdarzyło się, że na plażę było za chłodno. Niemniej i tak poplażowaliśmy!


Ten widok jest po prostu przepiękny: morze i góry... I mało ludzi na plaży... Oprócz plażowania oczywiście zwiedzaliśmy Alicante. Najpiękniejsza jest "cygańska dzielnica" (tak ją zwie moja przyjaciółka, która mieszka w Alicante), przez którą trzeba przejść, aby dostać się na wzgórze zamkowe, skąd roztacza się wspaniała panorama miasta.


Dzielnica jest niezwykle urokliwa, pełna krętych, stromych uliczek, malutkich domków poprzyklejanych do siebie w przedziwny sposób, z ludźmi siedzącymi przed domem jak to na wsiach drzewiej bywało. Podobnie jak w całej Hiszpanii, wszechobecne są kafelki malowane ręcznie, dosłownie są wszędzie.


Zdjęcie w lewym górnym rogu to posadzka deptaka ciągnącego się wzdłuż portu, prowadzącego do plaży, reszta to ozdoby z kafelków na ścianach budynków. Poniżej zaś udekorowany domek z dzielnicy cygańskiej, tematyka mocno chrześcijańska. Zdaje się, że tędy prowadzi droga krzyżowa. Te suknie ze szpiczastymi kapturami to tradycyjny strój wielkanocny. Nam się kojarzą tylko z rasistowskim ugrupowaniem, ale w czasie Wielkiej Nocy w paradach (bo Hiszpanie uwielbiają parady i robią je przy każdej okazji - co wiem od mojej przyjaciółki i o czym można poczytać na jej blogu: www.alicantecaliente.blogspot.com) mnóstwo widać takich strojów.

Tutaj rzeczona panorama z widokiem na port...


 i kawałek zamku z bliska:


Włóczyliśmy się tez sporo po mieście, przyglądając się miłym oku detalom:


Jak wspominałam, to był maj. A maj, jak wiadomo, w katolickim kraju to czas I Komunii Świętej. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Przed kościołem kłębiły się tłumy małych panien młodych i admirałów:


Byliśmy na targu i jedliśmy przepyszne, świeże rzeczy. Codziennie śniadanko na tarasie, z pyszną kawką i świeżymi warzywami:


Byliśmy też na targu mięsnym, ale oszczędzę wam widoków, bo były drastyczne. Kozie czaszki, obdarte ze skóry zające, móżdżki na tackach, ratki i inne cuda... Niemniej było to bardzo interesujące. Targ owoców morza stanowił dużo ładniejszy widok. Mniam!


Jednego dnia pojechaliśmy na wycieczkę do przeuroczej miejscowości o nazwie Altea. Cudne, kręte uliczki z mnóstwem zaułków, kwiatów, ozdobnych krat na oknach, widokiem na morze i góry.







 To był naprawdę piękny dzień. Wszystkie uliczki Altei prowadzą do placu na samej górze, gdzie znajduje się oczywiście kościół i mnóstwo sympatycznych knajpek.


I na deser jeszcze przedziwne formacje drzewne z Alicante:)


Cóż mogę rzec na koniec... Że było wspaniale i że już nie mogę się doczekać kolejnej wycieczki... I wiosny. Choć z drugiej strony dziś zaliczyliśmy cudowny wprost spacer w lesie. Była piękna pogoda, prószył śnieżek jak na hollywoodzkiej produkcji, świeciło słońce, królewna Maja zjeżdżała na saneczkach z górki... Zima też ma swoje dobre strony. Wniosek - trzeba się cieszyć tym co się ma:D

Pozdrawiam "zaglądaczy" bardzo serdecznie i mam nadzieję, że do rychłego!
Magda

10 komentarzy:

  1. No fajnie, że w końcu jesteś :)))

    Ale wiesz.... tak po oczach dawać, gdy za oknem taki mróz....
    No dobra.... sama z chęcią oglądam letnie obrazki :)))
    Świetna wycieczka i zdjęcia super.

    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za tą wycieczkę .. słoneczna wyprawa w tak mroźny wieczór - bardzo mi się przydała.. w Hiszpanii nigdy jeszcze nie byłam ale kto wie, kto wie...z Twoich zdjęć wynika, że klimatem przypomina moją ukochaną Italię..więc pewnie czułabym się tam fajnie.. miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że wróciłaś!!!A wycieczkę miałaś świetną i miło się oglądało kiedy za oknem minusowa temperatura!Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A któż takie piękne zamki z piasku potrafi rzeźbić? Bardzo klimatyczne te fotki, w sam raz na mróz za oknem! Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki dziewczyny. Polecam Hiszpanię. Zamek z piasku nie wiem kto zbudował - stał sobie taki piękny, to go obfociłam.
    Pozdrawiam was serdecznie!
    M

    OdpowiedzUsuń
  6. naklejki ścienne4 września 2012 16:02

    Świetne, bardzo profesjonalnie zrobione zdjęcia, zauroczył mnie zwłaszcza ten kolosalny zamek z piasku. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne miejsca, aż tęsknota za letem bierze już właśnie dopiero co się skończyło :) ehh ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Super album wakacyjny. Mnóstwo inspiracji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny album, ja robiłem swój gdy miałem wakacje nad jeziorem ;] gdy wrzucę do siebie to udostępnie i pokaze ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...