wtorek, 20 kwietnia 2010

Plany planami, a życie swoje...

Ostatnie czasy są straszne, jak wszyscy doskonale wiemy. Wiele emocji się wyzwoliło, tych na tle narodowym i ogólnoświatowym (których już nie chcę komentować, tyle słów już padło...), ale także osobistym. Czekam tylko na powrót do normalności...

Kotek nie wrócił do dziś. Koncert Turnaua, na który się wybieraliśmy, został oczywiście przełożony, bo wypadał dzień po tragedii pod Smoleńskiem. Do Hiszpanii nie pojechaliśmy, bo w piątek 16 kwietnia zamknięto całą przestrzeń powietrzną nad Polską... Nagle okazało się, że oprócz nas kupa znajomych boleśnie odczuła przebudzenie się wulkanu. Mój brat z narzeczoną utkwili w Hiszpanii (wylecieli w czwartek 15 na przedłużony weekend). Wujek z ciocią nie dojechali do Egiptu. Inni znajomi z kolei tam siedzą nadprogramowo już od piątku 16. Kolega miał lecieć do Monachium na targi - musiał pojechać autem. Coś niesamowitego... dziwny, niespokojny czas. Na szczęście dla mnie szklanka jest raczej do połowy pełna, więc póki nikt nie umarł ani nie zachorował, to jest OK, choć bardzo przykro. Najważniejsze, że ja i Maleństwo czujemy się dobrze. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła pokazać gniazdko nowego obywatela RP.

Na pocieszenie załączam zdjęcie-pamiątkę z Rzymu, udało nam się polecieć 3 lata temu na cudowny weekend. Na pewno tam wrócimy, wspaniałe miasto...



Pozdrawiam pozostając w zadumie...

2 komentarze:

  1. dawno nie pisałaś...a ciekawa jestem czy kotek wrócił?...mojego nadal nie ma:{

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Qrko, Rufinek nie wrócił niestety, już myślę, że nie wróci:( Brakuje mi go, łotrzyka jednego. Postaram się wkrótce napisać cosik, dzięki wielkie za zainteresowanie, wiesz dobrze bo sama to przechodzisz:(

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...