poniedziałek, 30 sierpnia 2010

To cóż, że ze Szwecji! Czyli katalog IKEA 2011 :)

Warto prowadzić bloga. Pozwala mi realizować moje dekoratorskie zapędy, dzięki niemu mam okazję poznać wiele wspaniałych stron stanowiących niewyczerpane źródło inspiracji, a poza tym miło stanowić część bloggerskiej społeczności. Ostatnio, dzięki prowadzeniu bloga, spotkało mnie bardzo miłe wyróżnienie. Otóż poproszono mnie o recenzję nowego katalogu IKEI! Dostałam go pocztą do domu, w dużym formacie, z własnym zdjęciem na okładce. Dla mnie to podwójna przyjemność, bo katalog będzie stanowił także wspaniałą pamiątkę - zdjęcie na okładkę zrobiliśmy 4 sierpnia, a 7 sierpnia urodziła się nasza córcia! Zamierzam oprawić tę okładkę ku pamięci dla potomnych:D

Ale do rzeczy! Może zacznę od tego, dlaczego w ogóle lubię IKEĘ. (Oczywiście tytuł posta to żart, powinien brzmieć "To super, że ze Szwecji", ale wtedy nie połamiemy sobie języka:). Lubię IKEĘ bo:
1. Stosunek wzornictwa do cen jest absolutnie nie do przebicia.
2. Jest uniwersalna. Mam na myśli szereg linii mebli (także kuchennych), w których znajdą coś dla siebie i miłośnicy zarówno nowoczesności, tradycji czy rustykalizmu, jak również i ci z mniejszym, jak i większym budżetem.
3. Wiele mebli/przedmiotów ma kilka zastosowań.
4. Ma mnóstwo genialnych w swej prostocie pomysłów na schowki/przechowywanie.
5. Proponuje niecodzienne, w kraju nad Wisłą często postrzegane jako odważne rozwiązania, będące wspaniałą inspiracją.
6. Sprzyja dzieciom!
7. Ma dobrą kawę i pysznego łososia:D
8. Ma cudowne tekstylia (zasłony, pościele, narzuty, obrusy, itp.) i artykuły dekoracyjne (ramki, obrazy, lampy, świeczniki, świeczki, szkło, itp.). Trudno mi się powstrzymać od kupna choćby drobiazgu.

Co roku z prawdziwą przyjemnością przeglądam katalog. Podpierając się zdjęciami omówię, co szczególnie przyciągnęło moją uwagę tym razem. Po pierwsze moje ukochane sofy Ektorp są tańsze! (Sama mam dwie, jedną zresztą widać na mojej osobistej okładce.) I jest piękne nowe obicie w cudne paseczki:


Moja ulubiona seria mebli Hemnes (choć nie posiadam żadnego z niej) wzbogaciła się o nowe elementy, między innymi zestaw TV (także w bieli), piękną szarobrązową witrynę,  kredens, komódkę i cudną czerwoną bieliźniarkę:




Kolejne meble, ku którym ślę westchnienia, to seria Edland, na pięknie stylizowanych giętych nóżkach, z porcelanowymi uchwytami. Czasem żałuję, że mój dom jest już urządzony:) Może choć na toaletkę się skuszę kiedyś?

Z nowoczesnego dizajnu za absolutny hit uważam krzesło Tobias. Jest naprawdę wyjątkowe i fantastycznie komponowałoby się także ze stylowymi meblami, np. ciężkim drewnianym stołem, na zasadzie kontrastu. Tu w aranżacji:

a tu samopas:


Podoba mi się także nowe łóżko z szufladami. Ładne połączenie drewna z bielą.


Teraz kilka słów o koniku IKEI, czyli przechowywaniu. Tym razem w oko wpadły mi przede wszystkim pudełka do przechowywania butów. Anthea Turner (czy wszyscy wiedzą, kto to?:) sugerowała naklejanie zdjęć butów na oryginalne pudełka, ale ten pomysł jest dużo lepszy:


Podoba mi się też nowy sposób na przechowywanie kosmetyków i innych drobiazgów, chyba nawet zainwestuję w coś takiego:


A propos odważnych rozwiązań, o których wspominałam wcześniej: IKEA pokazuje, że ciemne kolory ścian nie muszą oznaczać ciężkiego, przytłaczającego wnętrza, o ile tylko dobierzemy do nich właściwie meble i dodatki. W Polsce zaś nadal w domu przeciętnego Kowalskiego dominuje trend pt. żóte/morelowe/budyniowe ściany + ciemne meble... I to dopiero jest ciężkie i przytłaczające! Tu piękny przykład ciemnej ściany, która dzięki dodatkom i oświetleniu wcale nie robi z domu "grobowca":


Podobnie z łączeniem wzorów. Nie należy się bać kombinacji różnych wzorów! Kratki, paski, kwiatki, czemuż by nie? Poniższe zdjęcie doskonale to ilustruje:


Mamy tu kratkę, kwiatki, fakturę na narzucie oraz na firance. I co, źle to wygląda? Bynajmniej! Jeśli już jesteśmy przy tekstyliach, to wrzucę jeszcze jedną fotkę, bo mi się po prostu podobają te wzory. Jest energetycznie, kolorowo, wesoło!


I już zostały mi same detale do omówienia. Zacznę od szkła. Przyciągnęły moją uwagę nowe kieliszki ze stylizowaną nóżką. Mam podobne, ale te są bardziej "zbajerowane":) Prawda, że ładne?


Choć nie w moim stylu, ale zwróciła moją uwagę nowa zabawna lampa:


Natomiast ta już zdecydowanie jest bardziej w moim guście:


Znalazłam też coś nowego dla entuzjastów decoupage, czyli skrzyneczki idealne do ozdabiania:


Coś miłego dla dzieci (jak Majeczka podrośnie to z pewnością się zainteresuje, chętnie się z nią pobawię w sklep):


I na deser Ikeowskie ramki w cudnej aranżacji. Kto powiedział, że ramki muszą być takie same albo w tym samym kolorze? Kto powiedział, że trzeba je wieszać "pod linijkę" i to tylko na wysokości wzroku? Tuż nad podłogą też jest super!!!


A jaki piękny kolor na ścianie! Wspaniale eksponuje obrazy/zdjęcia, białe meble i białe listwy podłogowe. Mniam!

Mam nadzieję, że może komuś moje spostrzeżenia okażą się przydatne przy przeglądaniu nowego katalogu IKEI. Życzę miłych chwil!

Pozdrawiam,
Magda

piątek, 27 sierpnia 2010

Wspomnienie lata, czyli bałagan w Eaton

Na dworze już bardzo jesiennie, a ja w moich fotkach znalazłam apetyczne zdjęcie. Miałam je wrzucić od razu, ale jakoś do tego nie doszło. Więc teraz, na osłodę deszczowych dni i jako wspomnienie gorącego lata, wklejam zdjęcie z początku lipca i podaję przepis.


 Deser ten zrobił w tym sezonie furorę:) A jest taki prosty... Zaczerpnięty od Nigelli, z serii popisowych dań ekspresowych. Przepis pochodzi ze strony http://nigella-ekspresowo.blogspot.com:

750 g truskawek (posiekanych)
3 łyżeczki cukru
3 łyżeczki soku z granatów lub octu balsamicznego
750 ml śmietany kremówki
kilka dużych bez


Owoce lekko rozgnieć aby puściły sok, posyp cukrem i pokrop octem/sokiem.
Ubij śmietanę, dodaj pokruszone bezy i ⅔ truskawek. Wymieszaj. Nałóż porcje do kieliszków. Ozdób pozostałymi truskawkami.

Oczywiście kremówkę można zastąpić Śnieżką. Beziki kupiłam w supermarkecie, ale pewnie takie z cukierni byłyby lepsze. Ale takie też było przepyszne!

Aha, truskawki można zastąpić innymi owocami, np. malinami, jeżynami, poziomkami...

Smacznego:)

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Już z nami jest...

Siódmego sierpnia urodziła się nasza córeczka, Maja Krystyna. Oczywiście na co dzień jest Majeczką, a Krystyna to na cześć obu babć. Jest cudowna, zakochani jesteśmy w niej po uszy! Już ponad dwa tygodnie jest z nami i już nie umiemy sobie wyobrazić życia bez niej. Pozdrawiam przede wszystkim wszystkie mamy, bo w końcu wiem co to znaczy! Póki się nie ma własnego dziecka, to można sobie tylko wyobrażać, jak to jest. Zaś tym, którzy jeszcze nie mają dzieci albo się wahają - polecam serdecznie!!!

Magda

czwartek, 5 sierpnia 2010

Żart natury:)

Niedawno zakupiliśmy drewno kominkowe. W czasie układania drewna mąż napatoczył się na taką oto naturalną rzeźbę:)))

Teraz to "popupie męskie" stoi sobie na tarasie, he he. To tyle, taka migaweczka.

Pozdrowienia i uściski dla wszystkich, którym chce się do mnie zaglądać!

M

środa, 4 sierpnia 2010

Bieliźniarka w roli kredensu


Od znajomych kupiliśmy starą bieliźniarkę, moje marzenie od jakiegoś czasu. Wymagała dużo pracy. Miała mnóstwo korników, ubytek na blaciku w prawym rogu, korona się też sypała... Poniżej widok poglądowy na stan przed.
 

Najtrudniej było z kornikami i ubytkiem. Normalnie ja się zajmuję tego typu pracami. Ponieważ jednak w moim stanie (tak, wciąż jestem w jednym kawałku:) niewskazane jest wdychanie chemikaliów, zajął się tym mój kochany mąż, który niespecjalnie przepada za robotami restauracyjnymi, więc tym bardziej chwała mu za to. Strzykawką z płynem antyrobalowym potraktował wszystkie dziurki, a było ich wiele, po czym tym samym specyfikiem trzykrotnie pomalował  cały mebel (może nadmiar ostrożności, ale na pewno nie zaszkodzi:). Następnie dosztukował brakujący kawałek. Szlifierką ręczną Metabo (taką trójkątną, polecam bardzo) wygładził powierzchnie, na to bejca, a potem lakier wodny, nieśmierdzący. I oto jest wymarzona, wytęskniona!

Trzymam w niej ślubną zastawę, która po czterech latach niezmiennie bardzo mi się podoba. Mogłam wybrać coś sobie z kolekcji Villa Italia, zatem zażyczyłam sobie model Nicea. Jest koloru ecru, w delikatne prążki. Przez prawie cztery lata od ślubu użyłam jej może 5 razy od wielkiego dzwonu, bo leżała w kartonach w bardzo nieporęcznym miejscu. Za to teraz z lubością wyciągam ją dla gości.


A jak się chwalić, to na całego. Jako prezent ślubny dostaliśmy też mega zestaw na 12 osób sztućców moich upragnionych, a mianowicie Gerlach, model Horizon o pięknym matowym wykończeniu trzonków. Są takie eleganckie...

Ach, to był piękny dzień, nie tylko ze względu na wspaniałe prezenty... :)



A tak off topic, we wrześniu miną JUŻ cztery lata... Niesamowite. Na czwartą rocznicę będziemy już we trójkę.

Pozdrawiam!
M
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...