czwartek, 24 grudnia 2009

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!!!

Jednak są białe Święta, trochę może rozmoczone, ale jednak... Tak wyglądał mój taras w największe mrozy.


Wczoraj pracowicie się wprowadzałam w atmosferę Świąt. W końcu wyciągnęłam ozdoby świąteczne. Trochę figurek, coś na kominek, coś na żyrandol, coś na lustro... No i mój czarny model to się zawsze w fotkę wciśnie, naprawdę nie wiem jak on to robi:D


A później pracowicie pakowałam prezenty...

 Na koniec stanęła Ona - Choineczka... Trochę delikatna w tym roku, ma takie wątłe gałązki... Lubię takie nie za duże, nieco rozłożyste.

Chciałabym wszystkim życzyć cudownego czasu w Święta, bliskości z rodziną, rozmów i zabaw, bez telewizora... A w Nowym Roku wielu wspaniałych wyzwań, które pozwolą nam się rozwijać... Dużo miłości i ciepła, i poczucia, że ludzie są dobrzy... Wszystkiego najlepszego!!!

czwartek, 17 grudnia 2009

Zgoła nieświątecznie - biało-żółto

Śnieg wali jak szalony. Poszliśmy na spacer, ale najpierw chcieliśmy ulepić bałwana. Nic z tego! Przy -10 śnieg się nie klei... Więc tylko spacerowaliśmy w zimowej scenerii. Przepięknie, mimo, że zimno i trzeba odśnieżać.

A mnie w głowie ostatnio wizje zupełnie nieświąteczne. Bardzo mi się ostatnio spodobała kombinacja biało-żółta. Gdzieś zobaczyłam zdjęcie białej kanapy na tle jasnożółtej ściany i niezmiernie mi to przypadło do gustu. A to jest bardzo dziwne, bo ja jestem zagorzałą fanką wszelkich szarości. Może gust się zmienia, a może tęsknię za wiosną i słońcem? W każdym razie myślę sobie, że fajnie by wyglądał pokój dziecięcy z żółtymi ścianami i białymi mebelkami. Poszperałam trochę w necie i znalazłam parę inspiracji, część z czarnym, choć mnie bardziej się podoba wersja świetlista, czyli tylko wariacje żółtego i białego. Sami zobaczcie zresztą. Na początek najpiękniejsza kombinacja tych kolorów i jednocześnie inspiracja z natury:)


culinotests.fr

Garść fotek z countryliving.com. Taki odcień żółtego jak na trzech pierwszych fotkach podoba mi się najbardziej, ale sądzę, że jest on na tyle krzykliwy, że można go łączyć tylko z bielą, szarością, czernią. Wszelkie inne ciepłe kolory by zupełnie zburzyły klimat.









Kilka inspiracji z southernaccents.com:



 
 

  Fajna inspiracja z greatineriordesign.com, chociaż to już nie jest dokładnie to, o czym myślę:



I jeszcze dwie romantyczno-urocze z housetohome.com:


 

I na deser - idealhomemagazine.co.uk. Przepiękna!



Następnym razem postaram się wejść na tory bardziej świąteczne:) Ale tak mi to chodziło po głowie, że musiałam się uzewnętrznić.

wtorek, 15 grudnia 2009

Grudniowo mi...

Witam po dłuższej przerwie. Nietrudno poczuć się grudniowo, bo w końcu zima nieśmiało do nas zawitała. Może będzie białe Boże Narodzenie...?

Ale przede wszystkim witam serdecznie nowych obserwujących:) Jest mi niezmiernie miło, że to grono rośnie, wtedy wiem, że ktoś tu jednak zagląda... A propos śladów zaglądania - zmieniłam ustawienia i teraz każdy może wpisywać komentarze.

Dziś w końcu udało mi się kupić nowy czytnik kart i w końcu mogę powrzucać parę zdjęć.  Trochę ich się nazbierało przez czas awarii:) Zacznę od wieszaka do kuchni dla siostry. Bardzo lubię ten niebieski motyw i na składance poniżej zamieściłam też zdjęcia tac, które zrobiłam jakiś czas temu z tym samym wzorem.


Wyjątkowo ostatnio nie na zamówienie zrobiłam przecieraną komódkę. Miałam zamiar coś na nią nakleić, ale uznałam, że i tak dużo się na niej dzieje i zostanie na razie tak jak jest, chyba, że jakieś olśnienie na mnie spłynie... Może ktoś z gości będzie miał jakąś sugestię? Komódka jest bardzo sprytna, bo może stać i w pionie i w poziomie.


Przypomniał o sobie także konik, który też już liczy sobie parę miesięcy. (Jak widać zakochałam się w programie PhotoScape i ciągle mam ochotę go używać:DD) Uważam, że konik jest super. Nie mówię o mojej pracy, lecz o samym wieszaczku. Kiedyś mieli takie w Drewlandii, ale się z nich wycofali. Szkoda, prawda?


A tu staromodny piórniczek ze spękaniami dwuskładnikowymi i starą reklamą papierosów - w sam raz dla pierwszoklasisty, hehehe.

I jeszcze dwie tace na zamówienie. Tace są bardzo wdzięcznymi przedmiotami do zdobienia decoupage, w zasadzie nic nas nie ogranicza. Tu serwetka "na żelazko", przecierki i bejca...

...a tu papier decou Canabric i przecierki:


A na koniec wieniec świąteczny z aniołkiem. Aniołek ma historię - to prezent od mojego byłego narzeczonego (a obecnego męża:). Niestety kot go strącił i stłukł, i dlatego teraz jest taki trochę rozbity... ale się dzielnie trzyma. A propos wieńca - to się trochę pochwalę. Rok temu wygrałam (jako jedna z wielu) konkurs organizowany przez miesięcznik "Mój piękny dom" i firmę Dremel (robią różne ciekawe narzędzia). Laureatów zaproszono do Warszawy po odbiór nagród i warsztaty, na których powstał właśnie ten wieniec.


To by było na tyle z prac. Prezenty już prawie mam dla wszystkich... Nagotowałam już gar bigosu, żeby nabierał z czasem smaku... Zrobiłam ciasto na pyszne żurawinowe ciasteczka Marthy Stewart i zamroziłam... Nakupowałam świątecznych słodyczy... Chcę jeszcze upiec pierniczki. I pewnie coś jeszcze, ale na razie nie pamiętam... A jak u Was z przygotowaniami?

wtorek, 1 grudnia 2009

PhotoScape, Gran Torino i inne...

Jeszcze nie ma trzeciej, a jest tak mroczno... Cholerka, nawet zdjęć nie można zrobić ładnych, bo z fleszem są takie sztuczne i ble. Na szczęście to ostatnie takie dni, za trzy tygodnie będą się robić coraz dłuższe... Zresztą, i tak mi coś karta pamięci w aparacie szwankuje, albo to coś do jej odczytywania w komputerze. Kiedyś, jak tylko włożyłam kartę, pokazywał się plik, a teraz cicho i głucho:( Muszę zgłębić sprawę.

Dzięki Elle (która nie ma o tym pojęcia:) poznałam sympatyczny darmowy programik do obróbki zdjęć o wdzięcznej nazwie PhotoScape, do pobrania z netu. Niezwykle prosty w obsłudze, a pozwalający się nieco pobawić fotkami. Poniżej zamieszczam collage zdjęć-pamiątek z Bułgarii. Ale frajda i w dodatku takie proste!!! Dzięki Elle!


Tyle sobie obiecywałam świątecznych robótek, a nawet nie mam czasu zabrać się za zamówienia. Roboty ciągle huk. Zrobiłam wieszaczek z czterema kołkami dla siostry (jak mi sprzęt nawiąże współpracę, to wrzucę). Kończę skrzyneczkę i jedną tacę, a druga w kolejce.

W niedzielę obejrzeliśmy rodzinnie wspaniały film w reżyserii Clinta Eastwooda pt. "Gran Torino". Reżyser obsadził się także w roli głównej. Gra zgorzkniałego, rozgoryczonego rasistę. Walt Kowalski jest odpychający w obejściu, niemiły, nieuprzejmy, a po śmierci ukochanej żony nie ma nikogo, kto by go mógł przekonać, że świat nie jest zły. Po prostu stary zgred. Jednak później okazuje się, że nie bezpodstawnie. Przeżył straszne chwile w Korei. Jego rodzina skupia się na rzeczach materialnych i nie umieją ze sobą rozmawiać (zresztą nie dziwię się, bo on jest naprawdę odpychający, a oni z kolei płytcy). W zasadzie jest sam (oprócz cudnej labradorki Daisy) i ze swej werandy obserwuje powolny upadek obyczajów i wartości, jakie znał i szanował. Na domiar złego jego w jego dzielnicy zamieszkuje coraz więcej imigrantów. Nic, tylko się załamać...
Pewnego dnia niechcący zostaje bohaterem dla skośnookich sąsiadów i to wyraźnie wbrew swej woli. Powoli nawiązuje się przyjaźń między nim a rodzeństwem imigrantów. Walt Kowalski zdaje sobie sprawę, że wartości, do których tęskni, są cały czas kultywowane u orientalnych sąsiadów i że w zasadzie łączy go więcej z nimi niż z rodziną. Jest gotów oddać im wszystko...
Piękny, wzruszający film. Dramat, lecz nie pozbawiony elementów komediowych. Zapadł mi w pamięć, myślę, że na długo... jeśli macie okazję, koniecznie obejrzyjcie, choćby dla Clinta Eastwooda.


Niby mam tyle roboty, ale w głowie się kłębią pomysły... Chyba dojrzałam spróbować swych sił w scrapbookingu. Kupiłam już kilka dziurkaczy ozdobnych (ale to jest miłe, wycinać nimi ozdobne kształty!!!), mam gilotynkę suwakową już od jakiegoś czasu, pędzelków i nożyczek u mnie ci w bród! Zastanawiam się tylko, jaki fachowcy mają patent na przyklejanie małych elementów. Pędzelek, klej i pęseta? Może ktoś mi podpowie, albo odeśle pod dobry adres? Mam nadzieję, że przed Świętami jeszcze coś zdziałam.

I to by było na tyle przemyśleń... Mam nadzieję, że następnym razem będę miała się czym pochwalić. Pozdrowienia grudniowe!!!

sobota, 21 listopada 2009

Pracowity listopad

Rozerwał się worek z zamówieniami, i to różnego typu. Tak jak październik był miesiącem przestoju w moim przypadku - stąd wielki program uniknięcia jesiennej nostalgii, którego elementami, oprócz założenia bloga, było także uczestnictwo w zajęciach taneczno-ruchowych;), rozpoczęcie sprzedaży na Allegro (a nie tylko kupno, jak dotychczas) oraz ożywione kontakty towarzyskie - tak w listopadzie trrrrach!!! posypały się zlecenia, zarówno zawodowe, jak i dekupażowe. Oczywiście nie narzekam (będzie kasa na prezenty i gadżety rękodzielnicze, hehehe), ale w ciągu ostatniego tygodnia nie miałam czasu na hobby, nic a nic. A przyjaciółka zamówiła skrzyneczkę na precjoza, a siostra wieszak do kuchni. Już obmyślam projekt. Oprócz tego mam pomysł na kolejną skrzyneczkę oraz domek na klucze.

Mam też pomysł na zasłony do pokoju dziennego. Znalazłam piękną tkaninę w IKEI. Żadnych firan, tylko zasłony używane sporadyczne, a tak tylko ozdobnie wiszące po bokach. Zasłony na duże witryny, a na okienko naprzeciwko pianina roleta rzymska. Może uda się namówić koleżankę do ich uszycia, bo mój kontakt z maszyną miał ostatnio miejsce w podstawówce na zajęciach ZPT:))) Co myślicie?



A tak zupełnie off-topic, to nie pamiętam tak ciepłego listopada... Wczoraj było chyba z 15 stopni, dziś podobnie, pięknie słońce, wiosna panie, tylko te drzewa czegoś łyse... Nam w to graj, bo cały czas grzejemy się tylko kominkiem:D Natomiast z punktu widzenia choróbsk to fatalnie, bo te paskudy nienawidzą mrozu.

To by było na tyle przemyśleń. Muszę wracać do pracy. Na szczęście daleko nie mam:)

czwartek, 19 listopada 2009

Parę zamówień

Mama Marysi zamówiła u mnie dwa korytka z serduszkami, pięć serduszek oraz szafkę na klucze. I w końcu są:) Korytka miały mieć element zawierający czerwień, bo to jest kolor dominujący w pokoju Marysi. Natomiast jeśli idzie o szafkę na klucze dostałam wolną rękę. Dom jest urządzony w stylu retro, w pokoju dziennym jest kwiecista kanapa oraz bielone meble. Jest też wiele akcentów starej daty, np. stare zdjęcia, ściana z czerwonej cegły. Postawiłam więc na romantyczne róże. Szafka jest w bardzo jaśniuteńkim beżu (Dekoral "Babie lato", emulsja do drewna i metalu) z szarymi przecierkami. Ten szary to eksperyment (Magnat "Grafitowy marmur", wcześniej go nie używałam, lecz ponieważ wnętrze jest subtelne, nie chciałam bardzo mocnych przecierek. Mnie efekt zadowolił:) Zresztą sami (same?) oceńcie:



A teraz korytka na akcesoria. Z jednej i drugiej strony, plus zbliżenie:

 
 

Bardzo lubię farby Magnat, bo po pierwsze w Leroy Merlin można je kupić w malutkich kubełkach w dobrej cenie (ok. 10 zł), mają piękne kolory i są bardzo wydajne. Zdarzyło mi się, że parę osób zdziwiło się, że korzystam z farby ściennej do decoupage, ale mogę z czystym sumieniem zapewnić, że nic absolutnie się z tymi farbami nie dzieje. Są super do przecierek i spękań jednoskładnikowych (choć tych ostatnich jakoś nie używam od jakiegoś czasu, dużo bardziej podobają mi się przecierki). Spokojnie można na nie kłaść farbę do drewna i metalu lub inną ścienną.

Do następnego razu, pędzę do roboty... Pędzę, to znaczy wylogowuję się z bloga i odpalam Worda:)))

piątek, 13 listopada 2009

Parę zdekupażowanych nowości

Mimo, że irytuje mnie niezwykle rozpoczynanie kampanii bożonarodzeniowej tuż po Wszystkich Świętych, to chyba dałam się uwieść komercyjnej wizji świąt Bożego Narodzenia. A to dlatego, że już myślę o prezentach i zapasach przedmiotów do ozdabiania, o ozdobach choinkowych, jakie mogę sama zrobić...

Dziś byłam w centrum handlowym. (Mała dygresja - w takich miejscach nie podnieca mnie absolutnie NIC prócz sklepów z elementami wyposażenia wnętrz oraz materiałami do rękodzieła, niestety tych drugich tyle co kot napłakał. W Trójmieście ze znanych mi sklepów dobrze zaopatrzony jest EMPiK przy dworcu w Gdańsku Głównym oraz Pasmanteria Jola w Gdyni przy Starowiejskiej, reszta, to excuse my French, to są popierdółki. Zostaje tylko Internet, co ma swoje zalety, ale jak ja chcę mieć coś teraz zaraz, to co mam biedna zrobić, hę!?). Wracając do centrum handlowego - wszędzie już dekoracje świąteczne... W lokalnym hipermarkecie chciałam ostatnio kupić torebkę na prezent - same świąteczne albo z disneyowskie... No po prostu, jak to teraz młodzież mówi, żal... Podobało mi się, jak było kiedyś - cisza cisza, wielkie skupienie, tylko tuż przed świętami wielki wybuch kolorów i ozdób. Ale to se ne wrati, tak już jest.

Wracając do decoupage, ostatnio dostałam parę zamówień. Na początek dwa chusteczniki ozdobione metodą "na żelazko". Jeden sielsko-wiejski:

A drugi romantyczny, w róże:


Wczoraj też przyszła paczka z drewnianymi przedmiotami do zdobienia - zapasik z myślą o prezentach i zamówieniach. Już mnie ręce świerzbią.

Ostatnio zrobiłam też tacę z użyciem papieru klasycznego, bejcy oraz przecierki. Cudowne wzory produkuje Canabric, świetny klimat retro. Właściwie nic już nie trzeba dodawać, wystarczy nakleić, co dla niektórych może być wadą. Niestety, robią mi się bąbelki, chyba czas zainwestować w wałeczek do "wyprasowywania" pęcherzyków powietrza. Dotychczas jakoś nie odczuwałam potrzeby jego posiadania.







Zrobiłam też kolejnych 5 serduszek.
W kolejce czekają jeszcze korytka z serduszkiem,  domek na klucze, tace, piórnik, komódka... Trochę tego jest:) I dobrze.


poniedziałek, 9 listopada 2009

Projekt tablica

Odkąd się dowiedziałam o istnieniu farby tablicowej, chciałam sobie wymalować tablicę. Potem na fotoforum Gazety.pl zobaczyłam mnóstwo inspiracji z farbą tablicową i jeszcze bardziej zapragnęłam tablicy. Oczywiście nie omieszkałam sfotografować całego procesu:)
Potrzebujemy waserwagi, czyli poziomicy do wyznaczania pionów i poziomów, nożyczki,  taśmę malarską, oczywiście główną gwiazdę wydarzenia, czyli farbę tablicową oraz pędzel lub wałek.




Przy pomocy taśmy malarskiej, poziomicy oraz męża wyznaczamy pole tablicy. Miejsce miałam upatrzone już dawno temu. Zastanawiałam się nad innym zagospodarowaniem tego kawałka ściany, ale ogromna potrzeba posiadania tablicy w kuchni (sic!) zwyciężyła.

Pierwsza warstwa już jest... Kolejną każą kłaść po 8 godzinach. Na puszce piszą, że 2-3 warstwy, ja pędzlem naciapałam 2 i uważam, że spokojnie wystarczy. I oto jest wymarzona...





Zastanawiam się tylko nad dodaniem ramki, bo jakoś mi trochę łyso... Chociaż może tak też jest fajnie?

środa, 4 listopada 2009

Jesienny wieniec


Po raz pierwszy zrobiłam wianuszek od A do Z. Wcześniej już robiłam wieńce, ale na gotowej bazie, na pewno kiedyś pokażę. Lecz ten jest całkowicie mój! Zaczęło się oczywiście od spaceru - po żarnowiec i jakieś kulki. Niezrażona sznurem przejeżdżających obok mnie samochodów cięłam przydrożny żarnowiec nożyczkami:))) Musiałam też dokupić drucik - całe 180 m!!! Bo mniejszych szpulek nie było:)


I zaczęłam wić ten wianek... Wiła wianki i rzucała je do falującej wody, wiła wianki i rzucała je do wody... Ale to bardzo smutna piosenka, a mnie było bardzo przyjemnie. Oczywiście zadanie okazało się nieco trudniejsze niż zakładałam, ale jakoś wyszło. Przydało się wcześniej zrobione serduszko. Efekt końcowy:

Zawiesiłam go na tasiemce w oknie. Serduszka i kulki (nie wiem znowu co to za roślina, ale jest śliczna) nie są połączone na stałe, w ten sposób będą mogła wianek wykorzystać ponownie!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...