środa, 27 stycznia 2016

Mieszkanie Haliny

Znajoma poprosiła mnie o pomoc w urządzeniu mieszkania. Zajmuje przyjemny lokal składający się z salonu z aneksem kuchennym, osobnej sypialni oraz, rzecz jasna, łazienki. Najbardziej zależy jej na zmianie kuchni, potem salonu. Łazienka i sypialnia na razie zostają bez zmian, chociaż kto wie...

Po pierwszej rozmowie założenia są następujące.

  • ma być jasno - biała kuchnia na wysoki połysk 
  • do tego jasne drewno, np. brzoza, dąb bielony albo jesion
  • dużo  miejsca do przechowywania
  • w salonie muszą znaleźć się wygodna kanapa rozkładana, telewizor i miejsce do pracy 
  • kolorystyka - biel, drewno, szarości, ja do tego proponuję złamane błękity i może szałwiowy.
  • ponadto pani domu zażyczyła sobie szklany stolik kawowy.

Myślę i myślę i już dużo wiem :) Ma być świeżo, kojąco, dyskretnie i przytulnie, co nie jest takie oczywiste w kontekście poprzednich przymiotników. Wymyśliłam sobie piękne płytki w kuchni, szerokie poprzeczne szaro-białe pasy na ścianie w salonie, konkretne meble i dodatki. Pracuję także nad układem funkcjonalnym, co okazuje się dla mnie być najtrudniejsze, zwłaszcza w przypadku kuchni. Kolorystyka i dodatki to dużo prostsze zadanie, przynajmniej dla mnie.

Oto moodboard mieszkania Haliny:


1 - Ranarp, 4 - Lillasen, 5, 6 - Leifarne, 7 - Bjursta, 8 - Vidstrup , 9 -Stockholm, 12 - Malm, 14 - Fabrikor - IKEA
2 - Płytki Geotiles
3, 10, 11, 13 - WESTWING

O mniej więcej takich pasach myślę na jednej ze ścian w salonie. Grube, na 30-40 cm. Zastanawiam się także nad drugą opcją jeśli chodzi o dywan, bo mi się szalenie podoba, także Ikea, nazywa się Lappljung. Który lepszy?



Jak Wam się widzi taka wizja? Może coś zaproponujecie?

Uściski,
Magda

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Przedszkole czy szkoła???

Jestem mamą pięciolatki. W sierpniu Maja skończy 6 lat. Do niedawna byłam pewna, że idzie do pierwszej klasy. Ale zmieniły się okoliczności i okazało się, że mamy wybór. Możemy zatrzymać w przedszkolu, choć zerówkę robią już w tym roku. Albo posłać do zerówki w szkole. Albo do pierwszej klasy.

Gdy tylko okazało się, że Maja nie musi iść do pierwszej klasy, wiedzieliśmy, że pójdzie do zerówki. Pytanie czy w szkole czy w przedszkolu. Zaczęliśmy się skłaniać coraz bardziej ku przedszkolu.

Po pierwsze, jeszcze się zmęczy w życiu, jeszcze przyjdzie czas na obowiązki i systematyczną pracę. Niech się dziecina bawi, jest pod dobrą opieką, ma czas na zabawę.

Po drugie, naszym zdaniem Majeczka nie jest gotowa iść do szkoły, choć jej się wydawało, że chce. Z całą pewnością nie jest gotowa na zadania domowe. W ciągu tygodnia ma do zrobienia zadanie z logopedii (polegające na pokolorowaniu ćwiczeń i powtarzaniu ich na głos za mamą lub tatą), kartkę ze szlaczkami i ćwiczenia przy pianinie (za rzadko, za rzadko!). Przy każdym z tych zadań męczy się okropnie, sapie, wzdycha, przerywa, bo musi odpocząć... :)

Po trzecie, po rozmowie z panią wychowawczynią w przedszkolu utwierdziliśmy się, że to dobry wybór. Tym bardziej, że pani Zosia w przyszłym roku planuje wprowadzić zeszyty, trochę więcej obowiązków. Ponadto będą nowe podręczniki.

Po czwarte, po konsultacjach Maja sama stwierdziła, że chyba jednak woli zostać w przedszkolu (yes, yes, yes!)

Po piąte, nam też będzie łatwiej. Boję się szkoły. Boję się fury zadań, dziwnych godzin rozpoczynania i kończenia zajęć, kiblowania w świetlicy, chorej ilości ferii i wakacji... No boję się! Myślę, że gdy Maja będzie starsza, będzie nam wszystkim łatwiej to ogarnąć.

Także decyzja jest taka, że nasza pierworodna ZOSTAJE W PRZEDSZKOLU. Cieszę się ogromnie. I choć szkoła została odroczona, to trochę na wyrost urządziliśmy jej kącik do pracy.

Wcześniej pokój Mai wyglądał TAK KLIK. Teraz stoliczek z krzesełkami wyjechał do młodszego brata, a Majeczka dorobiła się pełnowymiarowego biurka, krzesła obrotowego oraz lampki. Ponadto doszedł jej mały regalik na książki i gry. Wszystko z niezawodnej IKEI :)


W miejscu biureczka wcześniej stał niski regał z zabawkami i książkami, który zmienił adres i teraz mieszka na przeciwległej ścianie. 


Ktoś poznaje, co to za literki na biureczku? Dlaczego taki ciąg liter, a nie inny?








Zdecydowanie bardziej podoba mi się strona z biurkiem :) Naklejki z wróżkami to samowolka Mai, ale niech ma... Ja nie miałam :)

Czy ktoś z Was ma lub miał podobne rozterki a propos przedszkola/szkoły? Na co się zdecydowaliście?

Uściski i dziękuję za wizytę!

Magda

PS. W sobotę Majeczka straciła pierwszy ząbek!  Nie mogę uwierzyć, że to już.... Kazała sama go sobie wyrwać, bo ją denerwował... Nieźle, co?


M

sobota, 23 stycznia 2016

Tort na Dzień Babci i Dziadka

W Dniu Babci i Dziadka, który w przedszkolu obchodzono 18 stycznia, Maja zdążyła jeszcze wystąpić w przedstawieniu ku czci. Miki, u którego w grupie przewidziano te fety na 20 stycznia, już nie dotrwał. Teraz oboje pokasłują jak stare menele i siedzą z mamusią w domu. Ponieważ nie mogliśmy iść do naszych wstępnych, oni dzisiaj przyszli do nas. W prezencie dostali laurki cud-urody, moc życzeń oraz skomponowany przeze mnie kalendarz ze zdjęciami wnucząt. Robię tak odkąd się urodzili i to jest wspaniała pamiątka. Dziadkowie co roku cieszą się tak samo mocno.

Ponieważ jestem wciąż na zwolnieniu lekarskim (rehabilitacja postępuje dobrze, dziękuję :), postanowiłam coś zrobić temy ręcyma. Padło na tort bezowy dacquoise, czyli z daktylami. Ale ponieważ nie lubię się przepracowywać, poszłam trochę na skróty i kupiłam gotowe blaty bezowe.
Przepis, z którego korzystałam, pochodzi STĄD. Oczywiście trochę go przerobiłam na własną modłę. Jedno jest pewne - efekt WOW osiągnięty, umiarkowanym nakładem pracy!


TORT BEZOWY DACQUOISE

Będziemy potrzebować:
2 blatów bezowych gotowych lub, jeśli jesteśmy nieco bardziej ambitni, możemy je zrobić sami. Nie podaję przepisu na bezę, ponieważ jej nie robiłam.

Na krem:

  • 250 g (opakowanie) serka mascarpone 
  • 300 ml kremówki 30%
  • 150 g masy kajmakowej 
  • 15 daktyli 
  • orzechy - u mnie pekany, mogą być włoskie, w sumie jakiekolwiek, byle nie solone :), do ozdoby i do masy (garść)
  • do ozdoby - cukier puder i kakao, orzechy, daktyle


Wykonanie:
Serek mascarpone wymieszać z masą kajmakową, najlepiej mikserem na niskich obrotach.
Kremówkę ubić na sztywno i partiami wmieszać z masę serkowo-kajmakową. Dodać pokrojone drobno daktyle i orzechy, delikatnie przemieszać.

Na jeden blat wyłożyć połowę masy, przykryć drugim blatem, na nim rozsmarować pozostałą masę. Nie podjadać masy, co może być trudne. Oprószyć cukrem pudrem i kakaem przez sitko. Udekorować wedle fantazji bakaliami. U mnie jeszcze na środku mały bezik, akurat miałam w szafce :)



Uwagi:
Tort jest baaaardzo słodki, idealny do czarnej gorzkiej kawy. Jest także przepyszny! Masa serkowo-kajmakowo-śmietanowo-bakaliowa jest obłędna, myślę, że można by ją spokojnie samą podawać w pucharkach.

Oryginalny przepis przewiduje blaty o średnicy 23 cm. Moje, z lokalnej cukierni, były sporo większe, nawet je zmierzyłam - około 33 cm. Myślę, że masy mogło być odrobinę więcej, ale i tak był pyszny. Babciom i dziadkowi smakowało bardzo! Pozostałym zresztą też :)



Przepis zdecydowanie do powtórzenia. Może następnym razem porwę się na własnoręcznie upieczone bezy? Mnogość wariacji także jest nieskończona. Można dać bez kajmaku, ale ze świeżymi owocami, albo z kawą, albo z czekoladą... Wspólnymi mianownikami pozostaną bezy, mascarpone i bita śmietana, dodatki - jakie nam w duszy aktualnie grają. 

Uściski!
Magda

Edit: tort jest lepszy, jak trochę postoi w lodówce. Krem fajnie rozpuszcza bezę i całość się po prostu rozpływa w ustach....
M

sobota, 9 stycznia 2016

Od przybytku głowa boli, czyli o Magia domu o "Magii sprzątania" Marie Kondo

Poprzedni rok był dobry. Zmieniłam pracę, zapisałam się na studia podyplomowe na Wydziale Architektury Wnętrz i Wystawiennictwa w Łodzi, poświęciłam więcej czasu blogowi, co zaczęło przynosić owoce, nauczyłam się wiele, jeśli chodzi o robienie zdjęć i ich obróbkę (jednocześnie zdając sobie sprawę, jak wielką niewiedzą się jeszcze wykazuję w tym temacie), rozkręciłam się trochę kulinarnie, udało mi się zrealizować kilka projektów wnętrzarskich, zaliczyć parę fajnych koncertów i wypadów... Oby tak dalej :) Poniżej minizestawienie z Instagrama uwzględniające najbardziej popularne zdjęcia. Fajnie tak sobie spojrzeć wstecz na blogu czy koncie na Instagramie. Tak wiele się dzieje, a tak łatwo się zapomina...

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @magia_domu


U mnie rok zaczął się dość pracowicie mimo zwolnienia lekarskiego, a mianowicie SPRZĄTANIEM, a w zasadzie wyzbywaniem się rzeczy. Przed świętami zostałam szczęśliwą posiadaczką książki "Magia sprzątania" Marie Kondo.  W czasie Świąt z wielkim zainteresowaniem ją przeczytałam :)


Wcześniej już o niej słyszałam tu i ówdzie, ale wtedy najbardziej kojarzyła mi się z pionowym składaniem ubrań (do czego jeszcze nie doszłam w swoim domu). Okazuje się, że nie to jest najważniejsze. Musimy przebyć długą drogę zanim dojdziemy do składania...

źródło - http://konmari.com/en/
źródło: http://konmari.com/en/

niedziela, 3 stycznia 2016

Poświątecznie, noworocznie 2016!

Ależ wyjątkowo korzystnie przypadły w tym roku święta i sylwester, nieprawdaż? Szkoda, że przez moją operację (rekonstrukcja kolana) nie mogliśmy się nigdzie wybrać, ale i tak spędziliśmy ten czas fantastycznie w gronie rodzinnym. Na sylwestra mieliśmy się wybrać do znajomych, ale dzieci złapały jakiegoś wirusa żołądkowego i zostaliśmy w domu. Tata zakupił stos fajerwerków dla dzieci i miały radochę. 

W Nowym Roku życzę Wam i sobie odwagi
i konsekwencji 
w spełnianiu planów. 


A teraz chciałabym jeszcze wrócić do świąt i choinki, a konkretnie tego, co pod nią znaleźliśmy. Może ktoś znajdzie pomysł na prezent? Jak zwykle Święty Mikołaj oszalał, jeśli chodzi o dzieci. I tak dobrze, że tylko w ten sposób, bo od dwóch lat odstąpiliśmy od zwyczaju, że każdy daje każdemu.... Powtarzam się, ale leży mi to na sercu, bo jestem bardzo przeciwna napędzaniu i pielęgnowaniu bezmyślnego konsumpcjonizmu. O tym jeszcze wspomnę na końcu posta. Ale dzieci miały ogromną radość, muszę przyznać. Choć gdyby dostały 1/3 prezentów też by się cieszyły, a może i bardziej? Mikołaj (3 l.) jest jeszcze taki nieświadomy, że gdy go pytaliśmy, co by chciał pod choinkę, to mówił, że czekoladkę... Cieszyłby się ze wszystkiego! Maja (5 l.) jest już bardziej świadoma swych potrzeb i możliwości św. Mikołaja. "Napisała" list, w którym na pierwszym miejscu wymieniła latającą wróżkę Flutterbye. Zabawa przednia dla obojga dzieci!!!


Wróżkę ładuje się na podstawce. W pełni załadowana polata ok. 10 minut, a uwierzcie, że to bardzo dużo. Ten model w dodatku ma kolorowe diody, co daje świetny efekt w ciemnościach. Dzieci robiły zapisy, kto teraz puszcza wróżkę. Moim zdaniem dzieci w naszym wieku mogą ją puszczać tylko pod nadzorem dorosłych. 

Kolejny hit dla obojga to gra operacja. Trzeba z ciała "pacjenta" wyjmować elementy za pomocą metalowej pęsetki tak, aby nie dotknąć brzegu otworu. Jeśli dotkniesz, nos "pacjenta" świeci na czerwono i rozlega się nieprzyjemny dźwięk. Świetna zabawa, także dla dorosłych! Byłam zdumiona, że nasze dzieci tak świetnie sobie z nią radzą. 


Kolejny prezent, który ucieszył oboje - Hot Wheels z trasą zjazdową! Znowu puszczali na zmianę, robili wyścigi i badali możliwości toru.


A poniżej coś, co zrobili od razu w pierwszy dzień świąt. Prezenty DIY. Miki dostał maseczki, które sam, z moim nadzorem skleił, a Maja przytulankę sówkę, którą również w dużej mierze sama skleiła/zszyła w całość. Fantastyczne prezenty!


Ukochana Elza... Któraż dziewczynka o niej nie marzy... Ta w dodatku ma MOC! Gdy podniesie lewą rękę, prawa strzela lodową gwiazdą w załączonego do zestawu śnieżnego potwora, albo w inny dowolny cel. Niezły patent, co? :) Muszę przyznać, że ma przepiękną suknię. 


Poniżej coś, co dla mnie, dziecka PRL-u byłoby szczytem marzeń... Chybabym zwariowała ze szczęścia, gdybym coś takiego wtedy dostała... Zresztą, każdy z pokazywanych prezentów wzbudziłby mój zachwyt :). Cukierenka dla Barbi. Nie zabrakło w niej żyrandola, tycich widelczyków czy tacy z ciastami. Dziś oczywiście widzę "plastykowość" tego zestawu, a Barbie nie należy do moich ulubionych zabawek z różnych względów, niemniej wzbudza we mnie dawne wspomnienia, gdy tak pragnęłam ją mieć w szarych latach 80'... Muszę przyznać, że zarówno Maja, jak i Miki się trochę bawią tym prezentem :) Nie wiem, czy nawet Miki nie bardziej. 


Zestaw dla małej wróżki-motylka. Badziew z Allegro (sama kupowałam, to mogę tak pisać :), ale radości dał mnóstwo! Maja w zasadzie całe święta przechodziła w tych skrzydełkach i opasce (w tle).


Super prezent dla chłopca! Książka z parowozikiem i trasami do niego. Każda może funkcjonować osobno, ale można je też wyjąć i połączyć w jedną dużą trasę. Jednorazowe nakręcenie parowozika pozwala na przejechanie prawie całej długiej trasy. Świetny pomysł. Dostępne w Empiku.


Gra w głodne hipcie była na liście życzeń Mikołajka (jak już z niego wydusiliśmy coś poza czekoladką). Gra banalna i niewymagająca myślenia, ale jest przy niej mnóstwo zabawy. Wygrywa ten, którego hipcio "zje" więcej kuleczek. Oboje mają z tej gry wielką radość.


A tu coś bardziej dla mamy, ale oni też docenią, oj docenią... Jak im zacznę czytać wieczorami. To moje ukochane książki z dzieciństwa, do których sama chętnie zaglądam co i rusz. Czy ja już wspominałam, że uwielbiam bajki? To mój ulubiony gatunek, w literaturze i kinie. Kiedyś miałam "Opowieści z Narnii" (btw, kiedyś to się pisało przez jedno i, co moim zdaniem było poprawną pisownią) w pięknym dwutomowym wydaniu, niestety pożyczyłam i nie wróciło do mnie... A w poniższym zestawieniu opowieści o Mary Poppins znajdują się takie, których nigdy wcześniej nie widziałam. Polecam gorąco!


Znowu coś, co raduje mamusię... Na szczęście dzieci też. "Dzieci z Bullerbyn" to moja kolejna ukochana książka, pisałam o niej TUTAJ, poniżej w wersji audio. Oprócz tego Pippi, Lotta z ulicy Awanturników, Emil ze Smalandii, Karlsson z dachu, wszystko czytane uroczym głosem Edyty Jungowskiej. Nie zabrakło przygód Mikołajka, pirata Rabarbara i "Piegowatych opowiadań", przy czym te dwie ostatnie pozycje to dla mnie nowości, na temat których jeszcze nie mam zdania.


Ponadto dzieci dostały także klocki, puzzle, przytulanki i parę jeszcze innych, zupełnie im niepotrzebnych rzeczy :)

No i znalazło się także coś dla mamusi... Przepiękne perfumy Tresor In Love. Eleganckie, subtelne, dość słodkie, ale nie przesłodzone. Skąd ten Mikołaj wiedział...? Do tego prześliczny pierścionek, misternie fasetowany, z akwamaryną chyba.


"Magię sprzątania"  Marie Kondo kupiłam sobie sama. Jestem już po jej lekturze i poświęcę jej osobny post. Pisałam we wstępie, że mierzi mnie bezmyślny konsumpcjonizm. Myślę, że dzięki tej książce możemy zobaczyć, ile niepotrzebnych rzeczy nas otacza, które nas wcale nie uszczęśliwiają, a wręcz przeciwnie, wchodzą nam na głowę i przytłaczają. Pomoże nam się z nimi rozstać w pokojowy sposób :) Ktoś z Was miał już przyjemność ją przeczytać?

Dziękuję pięknie za wizytę. Jeszcze raz wszelkiej pomyślności w nowym roku! A gdybyście mieli pytania co do pokazanych przeze mnie podarunków, to proszę zadawać w komentarzu, na pewno odpowiem.

Uściski noworoczne!

Magda
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...