niedziela, 6 czerwca 2010

Lumpeksowe zdobycze

Wspominałam niedawno o moich lumpeksowych łowach, że bywają udane. Pochwalę się dziś najpierw moimi "dorosłymi" zdobyczami. Z lumpeksu mam dwie pary sandałków oraz trzy świetne (moim zdaniem:) torebki. Jeśli chodzi o torebki, to na razie korzystam z dwóch, bo trzecia (w prawym dolnym rogu) to ozdobna balowa kopertówka na łańcuszku, której nie miałam jeszcze okazji zaprezentować szerszej publiczności. Pierwsza z nich to sportowa szmacianka tęczowa (w lewym dolnym rogu), dość pojemna, ale bez przegródek w środku. Ale czego sobie życzyć za 3,5 zł...  A tęczowa, bo ma kolorowe ucha w paseczki.  Druga (środkowe zdjęcie po prawej) to zielona Nine West z ekologicznej skóry, już nieco bardziej wypasiona. Noszę je obie namiętnie.


Sandałki oczywiście były nowe, a przynajmniej na takie wyglądały, bo miały jeszcze ponaklejane metki. Moje ukochane to te po prawej, z prawdziwej skórki, na koturnie. Noga w nich w magiczny sposób wygląda na szczuplejszą. Tych po prawej jeszcze nie miałam okazji założyć, ale są naprawdę śliczne z tymi japonizującymi kwiatuszkami. Co prawda ich nie widać po założeniu, ale także w tych sandałkach stopa zyskuje lekkości i smukłości.

Poniżej moje łupy dziecięce:) Ostatnio mam niesamowitego fuksa, co wejdę, to wychodzę z łaszkami dla bejbika. Na razie interesują mnie jedynie ciuszki dla maleństw od 0 do 6 miesiąca życia, ale już dziś wiem, że można znaleźć prawdziwe perełki dla dzieci w każdym wieku. Na pierwszy rzut wybrane body i śpioszki. Tego chyba dobrze nie widać na zdjęciach, ale każde z nich ma zabawny nadruk, napis, albo naszywkę. Ale przynajmniej widać, jakie są różne.


A tu kolejne zdobycze: słodkie śpiworki, bluza z kapturem i polarowy pajacyk na chłodniejsze dni.


Oprócz powyższych trofeów udało mi się kiedyś upolować piękny sweterek, który chwilowo leży odłogiem z uwagi na rosnący brzuch, parę bieżników, super dżinsową spódniczkę z Top Shop, która na razie dzieli los sweterka, super spodnie ciążowe, i pewnie jeszcze wiele wiele innych rzeczy, ale już nie pamiętam co... Tak czy siak - reasumując: kocham lumpeksy!!!

17 komentarzy:

  1. świetne łupy:)
    szmaciana torba mega praktyczna-takie lubię najbardziej:)
    a ciuszki dziecięce...miód-malina:)))) muszę pokazać mój arsenał maluszkowych cudów:P
    tylko u mnie niebieskości i beżyki:)
    pozdrawiam i głaski od brzusia dla brzusia:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam buszowanie w lumpeksach i też udało mi się upolować kilka fajnych torebek. Ta sportowa szmacianka przypomina mi mój ostatni łup :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też kocham lumpeksy.Zawsze można tam znależć cos fajnego!
    Buty i torebki bardzo fajne upolowałaś.Ciuszki dla maluszka słodkie..Ta bluza z kapturem jest rewelacyjna!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Oto wpis zadowolonej kobiety. Świetne zdobycze! Ja też lubię lumpeksy właśnie za to, że za stosunkowo niewielką kwotę można wyszperać cuda.

    OdpowiedzUsuń
  5. :DDD
    To się pięknie pochwalcie Waszymi trofeami!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. To się przyłącze do fanów lumpkowych sklepów. ja tez namiętnie w nich buszuje i sporo rzeczy udaje mi się w nich wygrzebać: torebki, pościel, obrusy, ubranka dla Młodej i dla siebie...czasami wpadają za grosze istne perełki!!!Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczne łupy.
    Szczególnie torebka na łańcuszku wpadła mi w oko.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawda, że piękna ta balowa torebunia?:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam lumpeksy. Kupuję tam bardzo dużo ciuchów dla moich dzieciaków (dla mnie też, ale zwykle nie zdążę dojść do mojego działu...). Moja ostatnia zdobycz to między innymi zabawka dla córeczki, którą pokazałam właśnie na blogu. Niech żyją lumpeksy!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. widać szaleństwo młodej mamy:) całkiem niedawno to przerabiałam... wchodziłam do lumpeksu w poszukiwaniu ciuchów na błyskawicznie powiększajacy się brzuch a wychodziłam z reklamówką słodkich ciuszków dla maleństwa:)piękny czas... a potem te układanie i oglądanie po kilka razy dziennie tych maleńkich ubranek:)))) hahaha pamietaj tylko o umiarze, połowy tych rzeczy nie zdążysz nawet raz nałożyć maleństwu:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Taaa, nachodzi mnie taka myśl:) i za każdym razem mówię sobie, że już wystarczy, ale jak tu się oprzeć takim słodkim ciuszkom - naręcz za 15 zł???
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj,
    ciekawe rzeczy wynajdujesz. Ja też kilkakrotnie zapuszczałam sie do lumpeksu, ale... nie mogę się przełamać. Budzą we mnie odrazę. Kupuję więc po wyśrubowanych cenach w sklepach sieciowych i zawsze czuję się jak kretynka. Ciuch wart najwyżej 10 zł (tyle pewnie kosztuje w miejscu jego produkcji - Chinach), ale po dodaniu metki i ułożeniu na półce sklepowej w błyszczącej galerii handlowej nagle zyskuje na wartości kilku- kilkunastokrotnie. Tak, czy owak - zawsze źle, więc zakupów unikam.

    OdpowiedzUsuń
  13. No ale gdzieś przecież musisz się zaopatrywać w ciuchy???:D
    Przez jakiś czas też nie miałam ochoty wchodzić do lumpeksów, jakoś mi wszystko śmierdziało i w ogóle ble, ale teraz od jakiegoś czasu mam takiego farta, że aż żal nie wchodzić. Poza tym moja okolica to istne zagłębie przyzwoitych lumpeksów. Ale rozumiem, jak ktoś ma zastrzeżenia co do zakupów w takich miejscach:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Bielizny i przede wszystkim ubranek dla niemowlat nigdy bym nie kupila.Co innego przyjac od kolezanki czy kogos z rodziny ale nie z ciucholandu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie dodalam,ze chodzilo mi o ciuszki nie bielizne))

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja ze szmatka wlasnie zasze cos do domu wyciagne, a to poduchy, dzbany, donice,...fotki na moim blogu:-) ale i ciuchem nie pogardze:-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...