piątek, 18 lipca 2014

Historia pewnej lipy

U mojego dziadka pośrodku podwórka stała lipa. Piękna, rozłożysta, dająca dużo cienia, pachnąca podczas kwitnienia. Ale też zajmująca za dużo miejsca, a jej lepki sok pokrywał kleistą, ciężką do usunięcia mazią wszystko, co znajdowało się pod nią (głównie samochody).

Lipa była tam od zawsze. Odkąd pamiętam. Nic dziwnego, bo zgodnie z relacją dziadka Jana została zasadzona w roku, gdy kupili posiadłość, a mianowicie w 1916. Zatem dwóch lat jej brakowało do jubileuszu stulecia. Jak byłam mała, to na jednej z jej imponujących gałęzi, której już nie ma od dawna, bo padła przy wichurze, wisiała huśtawka z opony. A w sadzie stały resztki bryczki, na które się wspinaliśmy.

Mój dziadek nie żyje już blisko dwadzieścia lat. Od siedmiu lat w domu tym mieszka moja mama. Co roku urządzamy u niej ognisko na świętego Jana, co jest zresztą kontynuacją tradycji zapoczątkowanej przez dziadka. Zawsze robił ogromne ognisko na polu z okazji swoich imienin. Piekliśmy kiełbaski i opijaliśmy się pepsi, wtedy towarem deficytowym, zarezerwowanym na szczególne okazje. Przyjeżdżały też ciotki, których tak naprawdę nie znaliśmy, wyróżniające się tym, że miały wielkie, piętrowe koki. My też robimy ognisko, tyle, że przenieśliśmy się na podwórze, i zawsze się boimy, że ogień sięgnie lipy. Teraz już nie musimy się bać. W tym roku, w noc świętojańską, zauważyliśmy, że lipa niepokojąco trzeszczy. Półtora tygodnia temu jeden z trzech ogromny konarów padł. Dzięki Bogu na nikogo, ani nawet na nic. Strat materialnych niet.


Dwa pozostałe konary  też nie wyglądały zbyt stabilnie. W porozumieniu z urzędem miejskim przyjechali strażacy, aby dokończyć dzieła zniszczenia, które rozpoczęła natura…  I taki jest koniec przepięknej lipy. Trochę smutno nam. Wszystko się kończy, nawet drzewa… Jednak zawsze tam była. Teraz będzie jakoś tak łyso, dosłownie!

Nieco melancholijnie – do następnego.


M

10 komentarzy:

  1. Witaj
    Powinnaś posadzić jakieś małe drzewko w tym miejscu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram poprzedniczkę, trzeba w tym miejscu zasadzić nowe drzewo a potem - czekamy na fotorelację :)
    Szkoda tak pięknej, historycznej przecież dla Ciebie lipy. Widać czas był dla niej surowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za rady. Nie wiem, co mama postanowi. Trudno mi sobie wyobrazić jakieś cienkie drzewko w miejscu lipy... Na razie trzeba posprzątać ten bałagan. To było ogromne drzewo i teraz jest mnóstwo pracy z jej pocięciem. A,i jeszcze mi się przypomniało - w jej gałęziach było mnóstwo jemioły!
    M

    OdpowiedzUsuń
  4. No widzisz a ja akurat z Kacperkiem na spacerze byłam jak jechała do Was druga straż pożarna na sygnale. Zastanawiałam się co się stało...teraz już wiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, do nas to chyba na sygnale nie jechali! To musiało być coś innego. Uściski!
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A były dwa samochody strażackie? Jeśli tak to jechali, tylko przed rondem wyłączyli syreny. Chyba wyli żeby ekipa która była tam wcześniej ich słyszała i żeby ktoś po nich wyszedł.

      Usuń
  6. Ewcia, miałaś rację! Były dwa wozy i jechały na sygnale:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz! Wiem co widziałam :) a Kacperek pierwszy raz w życiu widział i słyszał z bliska straż pożarną :) sensację wywołaliście :)

      Usuń
  7. Pozdrawiam serdecznie autorów tekstu :) każdy wpis jest tutaj interesujący, będę zaglądała tu o wiele częsciej

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...